Skuszeni przez biuro podróży atrakcyjną ceną wycieczki, decydujemy się na zmianę wakacyjnych planów i kupno oferty wyjazdu w egzotyczne kraje. Last minute, to w żargonie handlowym inaczej przecena, okazja ostatniej chwili – a czy jest korzystna czy nie, z reguły okazuje się na miejscu. Gdy tour operatorowi zostaje kilka nie sprzedanych miejsc, a musi potwierdzić listę osób na przelot, wysłać do hoteli listę gości do zakwaterowania, opłaca mu się sprzedać je za niższą cenę, niż zostać z pustymi pokojami czy miejscami w samolocie, za które musi i tak zapłacić. Ale nie należy tylko cieszyć się niższą ceną. Ponieważ jedna wycieczka może obejmować kilka standardów obsługi, koniecznie trzeba dopytać się w biurze o szczegóły. Być może last minute nie dotyczy hotelu wysokiej kategorii, ale apartamentu, z którego nad morze mamy dwa kilometry do przejścia, lub musimy skorzystać z busa. Może się zdarzyć, że pakiet dodatkowy na atrakcyjne wycieczki już na miejscu nie obejmie nas, bo listę osób korzystających z danych świadczeń biuro musiało już miesiąc temu wysłać. Może apartament nie będzie z aneksem kuchennym, tylko z jedną wspólną kuchnią dla kilku apartamentów. A może jeszcze akurat w naszych miesiącach letnich gdzieś tam rozpoczyna się pora deszczowa i nie mamy szans na opalanie, tylko na spędzanie czasu w pokoju hotelowym. Wszystkie szczegóły są bardzo ważne – w końcu od nich zależy nasz wakacyjny relaks.