Ostatnie lata dowiodły, że oszczędzanie staje się powoli naszą drugą naturą. Analizujemy nasze codzienne wydatki, a pieniędzy i tak coraz szybciej ubywa. Marzą nam się wakacje po roku ciężkiej pracy, chcielibyśmy, żeby były radosne, słoneczne i wyjątkowe. Ale jak sobie poradzić z ich kosztami, biorąc pod uwagę jednoczesny wyjazd kilkuosobowej rodziny? Szukamy okazji cenowych. Przede wszystkim, sprawdźmy, kiedy jest planowany termin wycieczki zagranicznej, jeżeli widzimy ofertę last minute. Jeżeli za dwa miesiące, dajmy sobie spokój od razu. To nie jest żadna interesująca oferta, tylko marketingowy chwyt. Cena jest taka, jaką chce uzyskać za swoją ofertę biuro podróży, a o rabatach możemy zapomnieć. Nie liczmy na specjalne upusty na noclegi, na bonusy w postaci dodatkowych wycieczek już na miejscu, bo takich nie będzie. Tak jak w sklepach słowo ‘obniżka’, czy ‘przecena’, tak w turystyce ‘last minute’ oznacza specjalną cenę dla atrakcyjnych ofert sprzedawanych tylko w ostatniej chwili. Niektóre biura podróży zrobiły z tego tylko i wyłącznie zwykłe hasło reklamowe, żeby przyciągnąć klientów. Na dłuższą metę jest to kiepska polityka, ponieważ hasło ‘last minute’ po prostu się zdewaluuje i niestety, ale może dojść do sytuacji, że na jego widok, klient nawet nie spojrzy na ofertę. A tego biura podróży chyba by nie chciały.